MACIEJ SYREK

Maciej Syrek

Urodzony w 1951 roku, artysta rzeźbiarz, kontynuator rodzinnych tradycji – jego dziad ze strony matki, Józef Smoczeński kończył krakowską Cesarsko-Królewską Akademię Sztuk Pięknych, kształcił się zatem u wielkich mistrzów sztuki polskiej przełomu wieków; wnuk poszedł tedy wyznaczonym duktem, kiedy postanowił zdawać na krakowską ASP, w 1975 roku obronił dyplom w pracowni profesora Antoniego Hajdeckiego; dziś jego prace znajdują się w galeriach i kolekcjach w wielu krajach Europy, także w USA, Kanadzie, Japonii i oczywiście w Polsce; zwolennik małych form, zafascynowany miniaturyzmem w sztuce japońskiej; niemal wszystko – od drewna poprzez kamień, aż po metal i szkło – może się stać dla niego cennym materiałem, rzecz najpospolitsza, pozornie nieciekawa i zaniedbana (nawet zużyte narzędzia) w jego rękach okazuje się szlachetnym surowcem, z którego urabia zarys figur i kształtów, które zastygają w mistycznym trwaniu poza czasem; początkowo droga mu była ceramika, jednak zarzucił ją, poszukując własnej ścieżki; dziś największą predylekcję przejawia dla brązu; jednak to nie tylko kwestia samej techniki, magii materii, ale też ulotności ducha, który tę materię wypełnia, towarzyszy jego poszukiwaniom; w jego przypadku to poszukiwanie ekspresji to także zwykła regularna, żmudna robota, której oddaje się z dużą samodyscypliną; to codzienne artystyczne zajęcie wymaga od najbliższej rodziny niemało cierpliwości; wystarcza mu, jak mówi, gdy rodzina mu nie przeszkadza w tym, co robi, sam zaś pewny jest tego, co przedsięwziął w życiu, i bynajmniej nie oczekuje nieustannego poklepywania po ramieniu; tak samo nie zabiega o poklask i sławę, nie goni za współczesnością; odsunięty od aktualnych mód, znalazł dla siebie azyl w swojej krośnieńskiej pracowni; jakby żył jeszcze w XIX wieku (nowe narzędzia komunikacji, nie mówiąc już o nowych technologiach, które sztuki piękne dla siebie także pozyskały, kompletnie są mu obce); jego dewiza to „żyj powoli”; także dlatego Krosno, żyjące raczej niespiesznym rytmem, nie zawadza mu w jego biografii artysty, ale również dlatego, że wyznaje zasadę, iż prowincjonalność to nie kategoria przynależna geografii czy socjologii, a wyłącznie stan umysłu; otwartość na świat i ludzi zapewnia mu komfort pracy i komfort życia; właściwie to on zawdzięcza wiele Krosnu – kontakty z tutejszym środowiskiem artystycznym (Lenik, Kochanek) oraz aura starodawnego grodu – cały ten krośnieński kontekst jest absolutnie znaczący w jego twórczości; oczywiście, drugim jakby jego domem jest Kraków, tamtejsza bohema artystyczna i atmosfera podwawelska to magnezy, które mają dużą moc przyciągania, toteż i dzisiejsze częste wizyty w Krakowie sprawiają mu szczerą przyjemność; wiele mówią o nim jego lektury – wyróżnia Ernesta Hemingwaya, ale też lubi SF fantasy Stephena Kinga, zanurza się w Cortázara i Márqueza – między czerstwym zapisem rzeczywistości i emocji a para-gotyckim nadnaturalizmem, między eposem życia a realizmem poetyckim, wszędzie tam odnajduje coś swojego; może w tym tkwi tajemnica jego osobliwej, rozpoznawalnej poetyki – lubi kształt, formę fizycznie odczuwalne, poddające się zmysłowej percepcji, choć zarazem potrafi te wytwory formy napełnić nadrealnymi treściami; są tyleż dotykalne, co eteryczne, wieloznaczne; zapewne ta ich wielomówność wynika poniekąd z ich ciszy; sam artysta też nie lubi przegadywać ani swojej sztuki, ani też swojej osoby – „nie ma co dużo pisać, parę zdań tylko!”; ta werbalna szorstkość jest jednak bardzo frapująca i kryje się za nią osobny świat. Mistrz Maciej Syrek jest też autorem monumentalnego pomnika Chrystusa, który stoi na szczycie Guzikowej Góry (Gómbos-hegy) w miejscowości Hercegkút, maleńkim miasteczku położonym niedaleko Sárospatak na Węgrzech.

Wiceprezes Stowarzyszenia Portius za swą działalność otrzymał:

  • "Złoty Krzyż Zasługi Republiki Węgierskiej" nadany przez Prezydenta Węgier László Sólyoma,
  • Medal "Za Zasługi dla Krosna" nadany przez Prezydenta Miasta Krosna.
  • Medal „Pro Memoria” nadany przez Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych